Wspomnienie majówki:)

19:59:00

Nie pisałam na blogu w zasadzie ponad  trzy miesiące (aż nagle "coś" mnie zmotywowało;) ). To skandalicznie długo. Wszystko było na barkach Ewy. Nie powiem, radzi sobie beze mnie świetnie, ale nie mogę jej tak obciążać:) Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że oprócz wydarzeń w moim życiu, które dość mocno mnie absorbowały, sezon wiosna - lato jest niebywale pracowitym okresem w szeroko pojętej branży ogrodniczej (a choć ogrodnikiem nie jestem, z ogrodami mam nieco więcej wspólnego:) ). Wykorzystując chwilkę wakacji, na które bezczelnie śmiałam się wyrwać, postanowiłam nadrobić sprawy „okołopostowe” i w malowniczych okolicznościach przyrody jeziora Garda (z lampką wina, bo jakoś łatwiej się pisze:) ) przypomniałam sobie, że majówkę spędziłyśmy z Ewą i grupą znajomych w górskim domku kolegi, którym muszę się z Wami podzielić (domkiem - nie kolegą, chociaż też fajny:) )


Dlaczego muszę? A dlatego, że jego właściciele postanowili wybudować dom wypoczynkowy w górach Sowich, na nieprzystępnym stoku i zrobili to nie niszcząc nic z krajobrazu, który tak ich urzekł. Nie wiem na ile zrobiono to celowo, a na ile „tak wyszło”, ale trzeba przyznać, że test na "nie psucie" otoczenia obecnością człowieka, Państwo P. przeszli śpiewająco:) 





Dom nie jest nowy (ok. 30 lat), więc wszystko co zostało posadzone w jego otoczeniu, zdążyło na tyle urosnąć, że wkomponowało się w otaczający las. Pomyślano także o posadzeniu drzew przed domem, co sprawia, że nie tylko jest on niewidoczny z drogi (to w sumie nic odkrywczego ani specjalnie trudnego), ale wyobraźcie sobie, że wjeżdżając na teren działki i stojąc kilkadziesiąt metrów od domku, nadal nie wiedziałam gdzie on się znajduje (a mały nie jest :) ) – po prostu kamuflaż poziom super mistrz! Spójrzcie niżej:)


Ścieżki, murki oporowe, tarasy terenowe, wszystko ułożone jest z lokalnego kamienia, porośnięte mchem i ukształtowane w taki sposób, że naprawdę na pierwszy rzut oka można się zastanawiać czy nie jest to tylko wykorzystanie istniejącej rzeźby terenu. Czyż to nie wygląda pięknie?:)



O rośliny nie dba się tutaj jakoś specjalnie, rosną sobie jak chcą i gdzie chcą – i bardzo dobrze, natura dobrze wie jak komponować najpiękniejsze kadry. Osobiście dodałabym kilka gatunków kwitnących traw i bylin, żeby kolorem cieszyły oko, ale to tak dla dopieszczenia.



Ogród ogrodzony jest siatką, która wtapia się w otoczenie i dzięki temu „pożyczono” krajobraz zza płotu – granica między strefą człowieka i lasu, w zasadzie się zatarła.






Miejsce jest piękne (i tak blisko mojej Świdniuni:)!!) - kipi soczystą zielenią, a barwinek i bluszcz pchają się bezczelnie na taras (w zasadzie wszędzie się pchają:) ). Nie ma tu dizajnów, nie było też projektu ogrodu, ani żadnej pomocy profesjonalisty. Jestem tym miejscem zauroczona i mam nadzieję, że kolega jeszcze nas zaprosi:P (Bartku, wcaaaaaaale się nie wpraszam). 

A ja, mimo pracy, obowiązków i wyjazdów - obiecuję pisać częściej;)


Miłego wieczoru:)



You Might Also Like

0 komentarze